Jezus przebywa na pustyni po to, aby diabeł mógł Go kusić. Dzieje się tak dla naszego dobra. Fragment Ewangelii opisujący czterdziestodniowy post Jezusa, a także późniejsze kuszenie, stanowi dla nas, wierzących, doskonały wzorzec tego, jak postępować, aby móc obronić się przed naporem nieustępliwego zła. Uważnie obserwując Jezusa, który jest doświadczany przez kusiciela, dostrzegamy powtarzający się wieloetapowy mechanizm działania złego ducha, przypominający nieustanne odtwarzanie fałszywych tonów zaciętej płyty. Nie bez powodu stare porzekadło mówi, że najskuteczniejsze są najprostsze metody. Diabeł nie jest subtelny (dlatego tak łatwo go lekceważymy!), ale swoje braki nadrabia zacietrzewieniem (nigdy nie odpuszcza), zdeterminowaniem i uporem – byle do skutku. Powinniśmy nieustannie czuwać, o czym poucza nas św. Paweł: Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł (1 Kor 10,12). Przeciwnik całego rodzaju ludzkiego szuka raczej dostępu, najsłabszego miejsca, w które może uderzyć, a następnie przez ranę wsączyć truciznę stopniowo obezwładniającą ciało. Św. Piotr w swoim liście przestrzegał nie tylko pierwszych chrześcijan, ale chrześcijan wszystkich wieków przed diabłem, który jak wąż pełza w trawie: Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz diabeł jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć (1 P 5, 8).

Szatańskie ataki wzmagają się, ponieważ wróg jest wyjątkowo nachalny. Im dłużej trwa kuszenie, tym poważniejszych grzechów dotyczy. Pierwsza pokusa związana jest z dobrobytem. Diabeł usiłuje przekonać człowieka, że najważniejsze jest skoncentrowanie się na życiu doczesnym, na konsumowaniu, na posiadaniu, na ciągłym i nadmiernym pomnażaniu tego, czego potrzebujemy do życia, na luksusie, na tym co tu i teraz, na doznawaniu przyjemności. Skutek? Za wszelką cenę dążymy do uniknięcia braku nawet najmniejszej rzeczy. Jezus naucza jednak wręcz odwrotnie: Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichrzów, a Bóg je żywi. O ileż ważniejsi jesteście wy niż ptaki! Któż z was przy całej swej trosce może choćby chwilę dołożyć do wieku swego życia? Jeśli więc nawet drobnej rzeczy [uczynić] nie możecie, to czemu zbytnio troszczycie się o inne?(Łk 12, 24-26). Do życia potrzeba czegoś więcej niż tylko jedzenia, ponieważ nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.

Przy drugiej pokusie diabeł próbuje rozbudzić rządzę wszelkiej, ziemskiej władzy, bogactwa oraz prestiżu, czyli miłości do ziemskiego uznania (bycia w centrum uwagi). To pokusa posiadania decydującego wpływu na losy świata poprzez służenie ziemskim sprawom, zamiast Bogu, któremu powinniśmy służyć. Wybieramy samych siebie i mamonę jako obiekty naszych westchnień. Stajemy się czcicielami złotego cielca – martwego bożka, do którego z biegiem czasu upodabniamy się coraz bardziej. Zagłuszamy głos sumienia, porzucamy honor, depczemy własne dobre imię. Stosujemy pochlebstwa, łasimy się do potężniejszych i bogatszych, ale tylko po to, aby zająć ich miejsce. Pycha coraz bardziej się rozpycha, szybko pochłaniając kolejne obszary naszego serca. Psujemy się od środka. Stajemy się coraz bardziej chciwi, zazdrośni, wyniośli, pogardliwi, skąpi, czy zmysłowi (nadmiernie rozbudzeni). Nieszczęście drugiej pokusy polega na tym, że nawet o krok nie zbliżyliśmy się do celu odkąd uwierzyliśmy w kłamstwo, że zdobycie jeszcze t y l k o odrobiny bogactwa już na pewno nam wystarczy i nas nasyci. Jezus w jednej z przypowieści pokazał jak niebezpieczna to droga: Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduje większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj! Lecz Bóg rzekł do niego: »Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu wiec przypadnie to, coś przygotował?« Tak dzieje sie z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem” (Łk 12, 16-21).

Ostatnią z pokus jest samo-ubóstwienie. To dążenie do zdobycia władzy duchowej, absolutnej,  poprzez udowodnienie swojego własnego bóstwa. Człowiek, który na tym etapie ulegnie diabłu uważa, że sam jest Bogiem i pragnie być czczonym jak Bóg. Oczekuje ludzkich pokłonów, oddawanych wyłącznie jemu samemu. Przestaje zadowalać go bycie człowiekiem… ani sytość i komfort (możliwość zaspokajania każdego kaprysu), ani władza i prestiż (uznanie w oczach ludzkich) już mu nie wystarczają. Tym razem chce, aby sam Bóg uznał jego pozycję, chce się z nim zrównać, a nawet Go przewyższyć… niczym diabeł.

Nie bez powodu Bóg dając człowiekowi przykazania przestrzega go w pierwszym z nich: Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie (Pwt 5,07). Zatem od niego powinniśmy zacząć i o nie dbać w pierwszej kolejności. Bóg ma być Bogiem i ma być traktowany jak Bóg, a człowiek ma być człowiekiem i znać swoje miejsce przed Bogiem, bo tylko pełni pokory możemy ustrzec się przed zatrutymi strzałami wycelowanymi w nasze serca.

Michał Murgrabia, kurs II

error: Zawartość jest chroniona.