Jak się okazało, udało nam się w miarę szybko dotrzeć na miejsce i zakwaterować ku sióstr Szkolnych de Notre Dame, które z wielką życzliwością przyjęły nas pod swój dach.

Wieczór należał jednak do wysokiej kultury, i wcale nie tylko dlatego, że skrzypek grał na dachu. Opera Wrocławska należy do najpiękniejszych obiektów tego typu w Polsce. Sam musical również zrobił na nas bardzo dobre wrażenie. Muzyka, taniec, śpiew, gra aktorska, dekoracje… Po prostu rewelacja.

W czasie przerwy weszliśmy za kulisy, po których oprowadził nas pan Aleksander Zuchowicz, odtwórca roli Saszy. Na zapleczu spotkaliśmy niektórych artystów i zobaczyliśmy jak to wszystko wygląda z drugiej strony sceny.

Na nocleg wróciliśmy dosyć późno, więc dobrze się spało. Na drugi dzień z samego rana odprawiliśmy Mszę św. w kaplicy sióstr. A potem był czas wolny – można było nawiedzić katedrę i inne kościoły, obejrzeć „Panoramę Racławicką” i Muzeum Narodowe i pospacerować trochę po tym pięknym mieście. Na obiad zaprosiło nas Metropolitalne Wyższe Seminarium Duchowne we Wrocławiu. Bardzo życzliwie przyjął nas ks. dr Adam Łuźniak, Rektor Seminarium oraz inni przełożeni wraz ze wspólnotą seminaryjną. Po posiłku wróciliśmy do Łowicza, pod swój dach, zmęczeni, ale pełni wrażeń.

P.S. Po takiej „regeneracji” chyba wypada mieć z kolejnych egzaminów same piątki…

 

error: Zawartość jest chroniona.