HOMILIA PODCZAS MSZY ŚWIĘTEJ Z OBRZĘDEM OBŁÓCZYN

kaplica Wyższego Seminarium Duchownego w Łowiczu

sobota, 29 października 2016 r.

 Bracia: Że na wszelki sposób rozgłasza się Chrystusa, z tego się cieszę i będę się cieszył. Wiem bowiem, że to mi wyjdzie na zbawienie dzięki waszej modlitwie i pomocy, udzielanej przez Ducha Jezusa Chrystusa, zgodnie z gorącym oczekiwaniem i nadzieją moją, że w niczym nie doznam zawodu. Lecz jak zawsze, tak i teraz, z całą swobodą i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele, to dla mnie owocna praca. Co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele to bardziej dla was konieczne. A ufny w to wiem, że pozostanę i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie przeze mnie, przez moją ponowną obecność u was (Flp 1,18b-26).

 Jak łania pragnie wody ze strumienia, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże. Dusza moja Boga pragnie, Boga żywego, kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże? Gdy wspominam, jak z tłumem kroczyłem do Bożego domu, w świątecznym orszaku, wśród głosów radości i chwały (Ps 42,2-3.5bcd).

 Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. Opowiedział wówczas zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich: „Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: «Ustąp temu miejsca». I musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: «Przyjacielu, przesiądź się wyżej». I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Łk 14,1.7-11).

1.

Żywe jest Słowo Boże i skuteczne (Hbr 4,12). Żywe, skuteczne, aktualne, zawsze na czasie. I rzeczywiście. Czyż dzisiejsze teksty czytań Liturgii Słowa, przeznaczone na sobotę w 30 tygodniu zwykłym, odczytywane w tę sobotę, 29 października 2016 roku, w całym Kościele katolików rzymskich, nie są dla nas Słowem żywym, skutecznym, aktualnym, napisanym jakby specjalnie na czas obłóczyn? Powtórzmy sobie choćby pierwsze zdanie: Cieszę się z tego, że na wszelki sposób rozgłasza się Chrystusa. Cieszę się z tego już teraz i będę się cieszył (por. Flp 1,18). Rozgłaszać Jezusa Chrystusa można na różne sposoby: mówieniem, głoszeniem, przepowiadaniem, opowiadaniem, przybliżaniem, katechizowaniem, ewangelizowaniem, świadczeniem. Ale rozgłaszać Jezusa Chrystusa można przecież także poprzez przyznawanie się do Niego, poprzez noszenie takiego stroju, na widok którego ludzie, nie tylko wierzący wiedzieć będą, że mają do czynienia z chrześcijaninem, który jest uczniem szczególnie bliskim Jezusowi Chrystusowi. Czy już dziś nie należy się cieszyć z tego, że na widok sutanny noszonej ze względu na Pana Jezusa Chrystusa, zamiast „dzień dobry!”, mówione będzie i słyszane „niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”, zaś zamiast „witaj!”, chrześcijańskie „szczęść Boże!”. Noszenie sutanny może oczywiście w spotkaniu z dzisiejszym światem wywoływać też inne reakcje, bo nie wszyscy znak ten odczytają zgodnie z tą intencją, jaka towarzyszy nam dziś w czasie obrzędu obłóczyn i tą symboliką, o jakiej mówią nam dzisiejsze obrzędowe teksty. Może się zdarzyć, że znak sutanny nie zostanie odczytany, jak należy, a nawet stanie się powodem podenerwowania, emocji, agresji, ale mimo wszystko i tak dziś jest przede wszystkim radość – także w kontekście takich słów samego Jezusa: błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mojego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, bo wasza nagroda wielka jest w niebie (Mt 5,11-12).

2.

Gdybyśmy tak (starając się jeszcze lepiej zrozumieć, po co przyjmować sutannę w dzisiejszych czasach) zapytali tych czterech alumnów III roku, do czego potrzebny im jest ten strój, to każdy z nich: i Damian pierwszy i Damian drugi, i Dawid, i Piotr, udzieliliby nam zapewne wielu słusznych odpowiedzi. Jednakże do tych odpowiedzi warto dołączyć jeszcze jeden powód: argument ze wszystkich najważniejszy, zawarty w czytanym dziś Słowie Bożym: Wiem, że to mi wyjdzie na zbawienie (Flp 1,19). Oby tak się stało! Takie jest pierwsze życzenie, jakie jako rektor składam wam w imieniu wszystkich moderatorów Seminarium. Oby to wam, oby to wam wszystkim czterem wyszło na zbawienie! A jest to życzenie możliwe do spełnienia – dzięki waszemu młodzieńczemu zapałowi, dzięki waszej kleryckiej uczciwości, jeszcze bardziej dzięki pomocy udzielanej wam przez Ducha Jezusa Chrystusa (por. Flp 1,19). W spełnieniu tego życzenia jest również miejsce dla każdego z nas tutaj obecnych. Przyjęcie sutanny i noszenie jej przez naszych alumnów; przez waszych synów, wnuków, krewnych, kolegów, przyjaciół, przez waszych parafian, może bowiem wyjść im na zbawienie także dzięki waszej i naszej za nich modlitwie (por. Flp 1,19). 

3.

Jakże nie dziękować Bogu za Jego Słowo, tak żywo pasujące do obrzędu obłóczyn? Tym bardziej, że obłóczani dziś alumni mogą spokojnie powtórzyć za psalmistą, jako własne, słowa o kroczeniu do Bożego domu, w świątecznym orszaku, wśród głosów radości i chwały (Ps 42,5). Do tego wszystkiego jeszcze ten właśnie, a nie inny fragment Ewangelii, w którym Jezus Chrystus zachęca do pokornego umiłowania i zajmowania ostatniego miejsca. Potrzeba dobrze wsłuchać się w ewangeliczne pouczenie naszego Pana i Zbawiciela, by słowa dialogu z nowoobłóczonymi nie były jedynie pięknym śpiewem liturgicznym, a nade wszystko prawdziwym, odpowiadającym rzeczywistości, wyznaniem: Wybrałem ostatnie miejsce w domu Pana mojego Jezusa Chrystusa, dla którego wzgardziłem królestwem ziemskim i wszelką ozdobą doczesną. Wszystko więc ze względu na osobę Pana Jezusa Chrystusa, który jest Alfa i Omega (por. Ap 22,13), Początek i Koniec, Pierwszy i Ostatni.

4.

Jezus Chrystus – Pierwszy. Nie tylko dlatego, że na początku było Słowo (J 1,1), przez Które wszystko się stało (J 1,3), ale także dlatego, że Pierwszy w sacrificium rozumianym jako czynienie świętym, czynienie świętości, ale też w znaczeniu ofiarowania, ofiarowywania się, składania ofiary z samego siebie. I właśnie to pierwszeństwo Jezusa w porządku służby, posłuszeństwa, miłości doprowadziło Go do zajęcia tak dalece ostatniego miejsca na drzewie krzyża, że nikt nie mógł Mu go odebrać (H. Huvelin). Drodzy kandydaci do przyjęcia sutanny. Od przeszło dwóch lat – niemal dzień w dzień – uczestniczycie w tej seminaryjnej kaplicy w Eucharystii – najdoskonalszej ofierze składanej Bogu Ojcu przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, w jedności Ducha Świętego, we wspólnocie Kościoła, kierując swój wzrok na ukazywanego wam Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata (J 1,29). Kim On jest, jeśli nie Pierwszym Obłóczonym. Istniejący od początku prawdziwy Pan i prawdziwy Bóg, Jezus Chrystus, który za sprawą Ducha Świętego, Ducha Prawdy (J 14,17), przyjął najprawdziwsze ludzkie ciało z Maryi Dziewicy. To prawdziwy Bóg i równie prawdziwy człowiek, którego kości, mięśnie, sploty nerwowe oraz wszystkie tkanki pokryte były najprawdziwszą ludzką skórą. Jeżeli zatem istnieje jakiś pierwowzór dzisiejszej uroczystości obłóczyn, to należałoby nam go szukać nie gdzie indziej, jak właśnie w owym historycznym, faktycznym, uroczystym wydarzeniu wcielenia Syna Bożego. Czy przytaczane już przeze mnie słowa wyśpiewywane w liturgii obrzędu obłóczyn przez stojących już w sutannach i komżach alumnów, nie są takimi słowami, jakie w pierwszym rzędzie może wypowiedzieć Chrystus: Wzgardziłem królestwem ziemskim i wszelką ozdobą doczesną (…) wybrałem najbardziej ostatnie miejsce (…) a jednak z mego serca płynie śpiew radości.

5.

A skoro tak, to obłóczonym w sutannę może zostać ten (i tylko ten), kto spotkał w swoim życiu, a następnie poznał Jezusa Chrystusa, Obłóczonego w cielesność i człowieczeństwo, w których wyraża On, przez miłość miłosierną, swą bliskość do każdego człowieka bez wyjątku. Obłóczonym sutanną może być ten (i tylko ten), kto temu właśnie Obłóczonemu Jezusowi Chrystusowi zaufał i kto Go miłuje. Ale to jeszcze nie wszystko! Miłość obłóczanych dzisiaj alumnów do Obłóczonego Pana Jezusa Chrystusa ma być silniejsza od pokus zbędnego zdejmowania tej duchowej szaty, jaką dzisiaj świadomie przyjmują na znak gotowości do czynienia dalszych postępów na drodze do kapłaństwa, do nieustannego odnawiania się duchem w swoim myśleniu i do postępowania zawsze jak synowie światłości (por. Błogosławieństwo nowoobłóczonych). Co więcej: Miłość obłóczanych alumnów do Obłóczonego Pana Jezusa Chrystusa – wyrażająca się przez przyjęcie stroju przeznaczonego dla osoby duchownej – ma prowadzić do chlubienia się – nie do wywyższania się, nie do pychy, nie do pyszałkowatości (sic!), ale do chlubienia się z krzyża naszego Pana Jezusa Chrystusa (por. tamże).

6.

Dzisiejszy dzień obłóczyn można odczytywać jako logiczne następstwo w życiu osób powoływanych tych pierwszych obłóczyn, jakie przeżywaliśmy podczas naszego chrztu, kiedy to właśnie we Chrzcie Świętym zostawaliśmy uwalniani z grzesznej pierworodnej powłoki uczynku dawnego, bo pierwszego człowieka, i przyoblekaliśmy się w człowieka nowego, który według planu Boga stwarzany jest w sprawiedliwości i prawdziwej świętości (por. śpiew w czasie nakładania sutanny). I w tych pierwszych obłóczynach chrzcielnych, i w tych dzisiejszych obłóczynach sutannowych chodzi tak naprawdę o nic innego, jak o chrześcijańskie upodobnienie się do Jezusa Chrystusa tak, aby, przyoblókłszy się w Jezusa Chrystusa, stać się i pozostawać kimś jednym w Jezusie Chrystusie (por. błogosławieństwo nowoobłóczonych). Jakże prawdziwie brzmią w tym kontekście słowa ks. prałata Bogdana Bartołda, proboszcza archikatedry św. Jana w Warszawie: W świecie, w którym [to] niektórzy domagają się zniesienia symboli religijnych z przestrzeni publicznej, noszenie sutanny to nie tylko mój przywilej, ale mój święty obowiązek. Sutanna i ma skromna osoba są znakiem, że [Jezus] Chrystus jest obecny pośród swojego ludu.

7.

W czasie studiów miałem okazję poznać księdza diecezji opolskiej, dziś profesora dra habilitowanego – redaktora naczelnego czasopisma Katecheta. Z okazji wyboru go na stanowisko nowego dziekana Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego redaktor Gościa Niedzielnego przeprowadził z nim miesiąc temu wywiad, który zaczynał się od pytania: Księdza Profesora często widać w sutannie. Dlaczego? I teraz posłuchajmy odpowiedzi: Sutanna wciąż jest zwyczajnym ubiorem księdza i pięknym znakiem jego kapłaństwa. Moi wychowawcy w seminarium często mówili o sutannie, a mnie zapadły te słowa w serce i tak zostało. Mój ówczesny rektor, powiedział kiedyś, że ksiądz [wcale] nie musi się tłumaczyć, że chodzi w sutannie. Widać, dożyliśmy takich czasów, że [i] z tego też trzeba się tłumaczyć. Z kolei nasz ojciec duchowny mówił nam: „Jeżeli masz wątpliwość, czy iść dokądś w sutannie, lepiej wcale tam nie chodź”. Mądre słowa, do których często wracam. Sutanna nie wszystkim się podoba… Kiedyś na moim rodzinnym osiedlu ktoś rzucił za mną kamieniem tylko dlatego, że szedłem w sutannie. Wiem, że łatwo zrezygnować z noszenia sutanny; że jako księża możemy znaleźć [bardzo] wiele argumentów, aby zwolnić się z tego obowiązku i przywileju. Zachęcam kleryków, by do szkoły chodzili w sutannach – ten znak jest potrzebny [nie tylko] dzieciom i młodzieży, ale też nauczycielom i rodzicom. I nie chodzi [tu] tylko o zewnętrzny, formalny autorytet, o którym przypominają specjaliści od komunikacji niewerbalnej. Z sutanną związane jest zobowiązanie i przypomnienie, do Kogo należymy i Komu chcemy służyć (Gość Opolski 38/2016, dodane 15 września 2016 r.).

8.

Sutanna jest obowiązkiem, ale jest też wielkim przywilejem, podobnie jak kapłaństwo i dar wytrwania w powołaniu. Na co dzień jest to moje szczęście i radość. Dlaczego więc mam chować to, co jest dla mnie najpiękniejsze? – pyta retorycznie ks. infułat Jan Sikorski, znany naszej seminaryjnej wspólnocie z prowadzonego w przeszłości dnia skupienia. Dodajmy do tego jeszcze jeden głos, tym razem kobiecy, redaktor Doroty Gawryluk, która wyznaje: Boję się, że ksiądz, który nie nosi sutanny, może w pewnym momencie stać się zbyt bliski. Może nawet dojść do nieszczęścia, bo przecież wielu księży jest przystojnych. A ksiądz w sutannie jest zawsze konkretnym znakiem (Idziemy, nr 16(397), z 21 kwietnia 2013 r.). Jakże ważne jest więc dla nas, powołanych do kapłaństwa, posiadanie, a jeśli ją gdzieś w drodze zagubiliśmy, odzyskiwanie świadomości, która – jak przypominał swego czasu dzisiejszy papież emeryt Benedykt XVI – popycha księdza do tego, aby być obecnym, dającym się łatwo zidentyfikować i rozpoznawalnym zarówno po osądzie wiary, jak i po osobistych cnotach, jak również po stroju (Benedykt XVI, Kongregacja do spraw Duchowieństwa).

9.

Drodzy kandydaci do obłóczyn. Drogi Damianie, Damianie, Dawidzie i Piotrze. Nie wiem, na ile wyjść wystarczy wam dzisiejsza nowa sutanna. Jeśli jednak Bóg tak chce, niech wam wystarczy do końca. Nie wiem, ile razy w niej wyjdziecie do świata, ale wychodźcie w niej tak często, jak to tylko możliwe, by nie powiedzieć: zawsze! Wychodźcie do świata w sutannie i niech wam to wasze wychodzenie i chodzenie wyjdzie na zbawienie! (Flp 1,19). Chodźcie w sutannie, ale nosząc ją nie domagajcie się niczego dla własnej próżnej chwały i nie zabiegajcie nigdy o pierwsze miejsca.

10.

Pierwsze miejsce pozostawiajcie zawsze dla Tego, który was powołał, dla Jezusa Chrystusa Obłóczonego. I niech Jezus Chrystus będzie uwielbiony w waszym ciele: najpierw niech będzie uwielbiony przez wasze życie w sutannie: kleryckie, kapłańskie, wikariuszowskie, proboszczowskie, a później, gdy już i na nadejdzie pora, niech będzie uwielbiony przez waszą śmierć (por. Flp 1,20). W życiu i w śmierci, jako obłóczeni, już w sutannach, należcie do Pana (Rz 14,8).

Amen.

error: Zawartość jest chroniona.