Pan Jezus odchodzi do Ojca, ale nie oznacza to, że nie będzie przebywał już wśród ludzi. Będzie blisko każdego, kto Go potrzebuje. Jednak to przebywanie będzie realizowało się już w inny sposób niż dotychczas, ponieważ Jezus nie będzie już wśród nas w sensie fizycznym. Jakże wielu ludzi ma dziś problem z dostrzeżeniem tej, jakże bliskiej, relacji. Bliskiej, bo – jak mówi Chrystus do każdego, kto miłuje Syna Bożego, przyjdzie On wraz z Ojcem i będą przebywać – w sercu człowieka. Nie jest łatwym zadaniem miłowanie Jezusa. Nigdy zapewne takim nie było, bo i Apostołowie nie byli w tym od nas lepsi: „Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się (…)”. Prawdziwa miłość Chrystusa to wyzwanie, które ma przynieść nieocenione owoce. Jest to długa podróż Drogą do Boga, w Prawdzie Ewangelii, ale po to, by osiągnąć Życie.

W wypowiedzi Jezusa jest zawarte jakby proroctwo: „Jeśli mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę”. Dlatego musimy stale trwać, mimo ludzkich upadków, w nauczaniu Jezusa, choć może czasem nie dostrzegamy głębszego sensu. Możemy przecież czytać Pismo Święte w dobrej wierze, i wcale Boga nie znaleźć; jednak Chrystus wzywa nas do wierności przykazaniom po to, byśmy „uwierzyli, gdy się to stanie”; byśmy uwierzyli, gdy odkryjemy Miłość Boga. Nie pokochamy przecież nikogo, kogo nie poznaliśmy, z kim nie spędziliśmy  czasu.

Dlatego nie bójmy się wyruszyć w drogę do realnego Szczęścia w towarzystwie Jezusa; w towarzystwie Boga, choć niewidzialnego, ale żyjącego. Trwajmy w komunii z Nim, a On na pewno da nam siebie poznać przez Ducha Wspomożyciela, bowiem sami o własnych siłach, nie jesteśmy w stanie doświadczyć Boga. To On czyni zawsze wobec nas ten pierwszy krok. A to wszystko ma dokonywać się w pokoju, jaki zostawił nam Odkupiciel.

Tomasz Szcześniak
kurs III

error: Zawartość jest chroniona.