Jak podaje Ewangelia, Jezus wiedział, że nieuchronnie zbliża się czas Jego Męki. Wiedział, że są to ostatnie chwile z apostołami. Przemawiał do nich często, jednak teraz zapewne chciał, przekazać im rzeczy najważniejsze – bowiem te ostatnie chwile z bliskimi osobami zapadają nam przecież w pamięci najgłębiej. Cóż więc Jezus zapragnął przekazać swoim uczniom przed rozstaniem? Miłość. Pokazał, na czym polega prawdziwe miłowanie bliźniego. On, Syn Boży, najdoskonalszy człowiek, który prawdziwie umiłował każdego z nas, podczas Ostatniej Wieczerzy uniżył się pokornie, umywając nogi swoim uczniom. Stał się sługą wszystkich. Ta postawa Jezusa pokazuje nam bardzo wyraźnie, że prawdziwa miłość jest zawsze połączona z pokorą. Miłość, która jest jej pozbawiona, to fikcja.

Miłość domaga się prawdy. Pozbawiona tej cechy, przestaje być miłością, a może przerodzić się nawet w niezdrową i szkodliwą relację. Natomiast pokora – czym ona jest? Jest to postawa człowieka świadomego swoich słabości. Pomaga nam w zrozumieniu drugiego. Nie pozwala wynosić się nam ponad innych. Skoro ja nie jestem doskonały, to mój brat lub siostra także mają do tego prawo.

Smutną prawdą jest to, że człowiek dotknięty grzechem pierworodnym jest pełen różnych ułomności. Pokorne traktowanie bliźniego pomaga nam w zaakceptowaniu go wraz z jego wadami. Takie postawienie sprawy w świetle prawdy jest warunkiem prawdziwej miłości. Takiej, w której jesteśmy sługami tych, których kochamy. Miłowanie przecież nie polega jedynie na odczuwaniu przyjemności, ale jest często ciężką pracą dla dobra drugiego człowieka.

Piotr, pierwszy wśród apostołów, nie rozumiał wówczas tego, co Jezus chce przekazać im przez ten usłużny gest obmycia nóg. Miłość wyraża się poprzez czyny. Jezus pokazał więc, jak wielką troską pragnie otoczyć nas Bóg, który ukochał nas miłością doskonałą. On jest świadomy naszych słabości. Pragnie nas podźwignąć, pomagać i służyć nam w drodze do naszego Zbawienia.

Czy zrozumienie tej prawdy nie stawia nas w zupełnie innej perspektywie patrzenia na nasze upadki i powroty do Boga? On kocha nas miłością pokorną. Cieszy się z każdego nawrócenia człowieka ze stanu grzechu. Jest wobec nas cierpliwy i miłosierny – „Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem”. Czy więc możemy odmówić Mu zaproszenia do tej niezwykłej postawy, która ma dla nas zbawienne skutki?

Tomasz Szcześniak
kurs III

error: Zawartość jest chroniona.